19 września 2012

Maria Czubaszek i Artur Andrus: Każdy szczyt ma swój Czubaszek


Chodziła ta książka za mną długo - właściwie od dnia, gdy dowiedziałam się, że można ją już kupić. Chodziła, chodziła i wreszcie mnie dogoniła - w warszawskim EMPIK-u na Złotej. Ja, jak to w EMPIK-u spanikowałam na widok tylu książek, bo oczywiście do ostatniej chwili nie wiedziałam, na którą się zdecyduję, a wszystkich kupić - z wiadomych względów - nie mogłam.

Stanęło na Czubaszek. Niekwestionowanej gwieździe tej książki. Innych gwiazd, gwiazdek, pół-gwiazdek tutaj nie ma. Nie ma nawet półśrodków. Jest tylko Maria Czubaszek, jej życie, jej przygody, jej historia i (również jej) genialny styl, bo oczywiście pisząc książkę o Czubaszek, nie można, no po prostu nie można pominąć jej dokonań na polu literackim. Bo spory kawałek literatury jest jednak jej dziełem. Scenariusze, dialogi, felietony... Czego tam nie ma! Są historie z dzieciństwa i z młodości, są przyjaciele z pracy i oczywiście Karolak razem ze swoimi rysunkami. 310 stron w stu procentach poświęconych Marii Czubaszek. A tam poświęconych, te 310 stron to cała ona, kompletnie ześwirowana, niepoprawna i generalnie niemożliwa Czubaszek.

Jest też Artur Andrus, samoczynnie zepchnięty za margines, sprowadzony przez samego siebie do roli "przepytywacza", cierpliwego i humorystycznego, ale nic poza tym. Nie próbuje ucieszyć nas swoimi uwagami, nie wystawia siebie na pierwszy plan. Doskonale wie, że po trochu walczy z wiatrakami, czyli niefrasobliwością swojej rozmówczyni, jej niechęcią do wspomnień, do dzielenia się swoją prywatnością. Odpuszcza, nie nalega, nie wymusza. Pewnie dlatego ten wywiad wydaje się niepełny, nieuszczegółowiony i przede wszystkim trochę chaotyczny - i taki właśnie jest, jak przyznał sam Artur Andrus: "Wady tej rozmowy wynagradza jej wielka zaleta - szczerość. To, co Marysia tutaj opowiada, nie jest wymyślone. Takie było albo jest. Albo inaczej - tak jej się wydaje, że było, albo tak myśli, że jest. Na pewno nie ma w tym żadnej kreacji."*

Cała książka sprawia ogólnie pozytywne wrażenie, taka jest Czubaszek ,co tutaj ukrywać - z jej poglądami spotkaliśmy się już nie raz, by nie wiedzieć, że jest zdolna do wszystkiego. Dużym plusem są wspomnienia o kolegach z pracy, o ludziach, których spotkała na swojej drodze, a których już nie ma. Miejscami dziecięco naiwna, gdzie indziej świadoma upływającego czasu, wplata w te opowieści sporą dozę humoru i jeszcze więcej sympatii, nie tylko dlatego, że o zmarłych nie mówi się źle. Z każdej znajomości próbuje wyciągnąć coś pozytywnego, co stawia jej bohaterów w nieco innym świetle.

Czy Maria Czubaszek czymś mnie zaskoczyła? Raczej uwiodła mnie swoją skromnością, spojrzeniem na życie i naiwnością, która jak widać, w jej wieku również przystoi.

* Cytat zaczerpnięty z książki, przypis od Autora "Moje rozmowy z Marią".


Tytuł/Autor: Każdy szczyt ma swój Czubaszek/ Artur Andrus i Maria Czubaszek
Wydawnictwo/ Rok wydania: Prószyński i S-ka/2012

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz