22 listopada 2010

Śniadanie do łóżka


Karolak, Adamczyk, Socha i Kuna pod okiem Krzysztofa Langa podają sobie śniadanie. Do łóżka. Łóżko jak łóżko, byle było nowobogacko i jak to w polskim kinie – nieco nierealnie. A wygląda to tak: utalentowany kucharz, którego gra Karolak w ciągu dosłownie kilku chwil traci niemal wszystko – poczynając od pracy, przez pieniądze aż po ukochaną kobietę, która czyści konto i wybywa z Francuzem. W związku z tym, że biednemu zawsze wiatr w oczy wieje, to i Karolak chcąc nie chcąc trafia na okładkę poczytnego pisemka swojej byłej. Szczęściem w nieszczęściu zostaje popularną i rozchwytywaną gwiazdką, z czym radzi sobie raz lepiej raz gorzej. Niby lepiej, bo i pracę znalazł i realizuje się, i na dodatek nieco szaloną kobietę poznaje. A dzięki radom najlepszego kumpla wie, że ma na kogo liczyć w każdej sytuacji.

Zwariowany zakręt życiowy, rywalizacja dwóch zakochanych kobiet, męska przyjaźń i wreszcie (uwaga!) humor. Śmiem twierdzić, że jest to pierwszy polski film, który nie jest reklamowany jako „komedia wszechczasów” i też pewnie dlatego tą komedią jest. Bez pustych sloganów i agresywnej promocji. To urocza komedia [romantyczna], której smaczku nadaje wątek kulinarny i nieporadni bohaterowie. Ale nie oczekujmy po tym filmie intelektualnych dysput, problematyki i drugiego dna. Nie spodziewajmy się mistrzowskich kreacji aktorskich, bo tylko Adamczyk wybija się przed szereg. Ale jeśli szukamy nieskomplikowanej rozrywki na jesienny wieczór to ten film jest w sam raz.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz