15 czerwca 2010
W zawieszeniu
Miałam pisać o Bohunie. Miałam pisać o ostatniej płycie od Małżonka. Miałam napisać o Sherlock'u i Ondine. I co? I nie napiszę. Słucham sobie nowej Anathemy, piję słodkie piwo, zdzieram skórę z moich okropnych pleców i zwyczajnie jestem.
Bez fajerwerków i wielkich przemyśleń, krótka chwilka dla Mi.
I prawdę mówiąc, polecam to każdemu- butelka piwa bądź kieliszek wina, dobra muzyka, odrobina samotności na życzenie. To odpręża ;)
Bo jutro znów będziemy panami świata.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz