26 sierpnia 2014

Markus Zusak: Złodziejka książek (2005)


Brak mi słów.

To była moja pierwsza reakcja po zamknięciu książki.

I druga.

Kolejną było czytanie wciąż i wciąż tych samych fragmentów, które zapadły mi w pamięć, a które chciałam "doczytać", rozłożyć na cząsteczki i poskładać z powrotem, zrozumieć.

I nadal nie mam słów. Ale boję się, że odłożę tę książkę na półkę "kiedyś" i zostanie tam z kilkoma tuzinami innych, na wpół zapomniana, obdarta z emocji, które czuję teraz. Z drugiej strony nie chcę pisać tego, co napisało już wielu przede mną: że to piękna i wzruszająca historia, której narratorem jest Śmierć; że to hołd dla literatury w czasach tak strasznych i tak nieludzkich, że aż absurdalna jest tam postać małej Liesel Meminger.

A Liesel nie jest przecież żadną bohaterką, ponieważ Markus Zusak zabiera nas do świata, w którym nie ma bohaterów. Są zwykli ludzie jak sprzedawczyni w sklepie, zmęczona matka, wredna sąsiadka czy małoletni łobuz, który każdemu dokucza. Markus Zusak nie potrzebuje bohaterów, wojennych herosów, którzy walczą o dobro, czy sprzeciwiają się złu. Nie, tam w tym totalitarnym świecie nikt się nie sprzeciwia, nikt nie wychyla przed szereg.Każą upaść - upada, każą brnąć przez błoto - robi to bez szemrania, każą opluwać - staje jak najbliżej. Jeżeli walczy - to tylko z głodem.

I gdzieś tam, w tym systemie rządzonym przez chorego człowieka jest sobie ona: złodziejka książek, strząsaczka słów, która czytać uczyła się z Podręcznika grabarza. Mała dziewczynka, która wbrew rozsądkowi najbardziej pożąda... słów. Słów kojących, pozwalających uciec od głodu, brudu i strachu. Takich, które przenoszą ją w inny świat - historii dalekich od jej codzienności. Ale Liesel nie jest jedyna. Hans, jej ojciec, jak nikt potrafi grać na akordeonie. Samouk, który gra sercem. Max, ukrywający się Żyd, jest przykładem największej wrażliwości. Zaprzeczenie samo w sobie - bokser kochający smak krwi jednocześnie tworzy piękne historie, które ilustruje nieprawdopodobnie niewinnymi obrazkami. Całość porusza jakieś głębokie struny w sercu czytelnika. I wreszcie Rudy, zwariowany młokos, najlepiej grający w piłkę i najszybciej biegający, co noc przed snem marzy o pocałunku z uwielbianą dziewczyną.

Jest jeszcze Narrator, który wplata swoje "istnienie" w historię mieszkańców Molching niedaleko Monachium. Narrator. Śmierć płci męskiej. Dlatego cała historia opowiedziana jest krótko (nie patrzcie na ilość stron), konkretnie, po męsku. Bez kwiecistych opisów, niepotrzebnych frazesów. Prosto. Surowo. Akcja. I koniec.

Oczywiście, ta historia nie kończy się szczęśliwie - ona jest zaledwie przystankiem w całej wojennej opowieści. Takich ludzi i takich przeżyć były miliony. I o to chodzi, każdy mógł być Liesel Meminger.

Zobaczyła umierającego brata z jednym okiem otwartym, a drugim uśpionym. Pożegnała się z matką i wyobraziła ją sobie stojącą samotnie na peronie, obojętnie oczekującą na powrotny pociąg. Chuda kobieta rzucała się na bruk z krzykiem wypełniającym całą ulicę, póki nie zamarł w bezruchu jak zakręcona moneta na sekundę przed upadkiem. Młody mężczyzna wisiał na sznurze uplecionym ze śniegu spod Stalingradu. Patrzyła jak umiera pilot bombowca w swej metalowej puszce. Zobaczyła Żyda, który na drodze do obozu koncentracyjnego dwukrotnie podarował jej najpiękniejsze stronice w życiu. W centrum stał Fuhrer, wykrzykujący słowa, rozdzielający je naokoło.
Te obrazy były jej światem, który dusiła w sobie jak gulasz, siedząc z książką na kolanach, taką elegancką, pięknie oprawioną, ze stronicami od brzegu do brzegu wypełnionymi słowami i akapitami.
Wy oszuści, pomyślała.
Cudowni oszuści.
Nie dam się wam dłużej uszczęśliwiać. Nie mówcie już do mnie, nie chcę myśleć, że to mi przyniesie coś dobrego. Patrzcie na moje rany. Patrzcie na zadrapania. Widzicie, jaka jestem podrapana od środka? Widzicie, jak te wewnętrzne rany mnie zżerają? Nie chcę już fałszywych nadziei. (...)
No więc na co są właściwie słowa?
*

"Złodziejka książek", prócz krótkiego przystanku w biegu dała mi coś jeszcze: nadzieję. Nadzieję, że dzięki takim ludiom jak Markus Zusak wciąż będziemy mieli co czytać. I nie będziemy żałowali ani jednej chwili na to czytanie przeznaczonej.

Czas na film.

* W przekładzie Hanny Baltyn; "Złodziejka książek", strona 470.

Tytuł/Autor: Złodziejka książek/Markus Zusak
Wydawnictwo/Rok wydania: Nasza Księgarnia/2005
Oprawa/Ilość stron: Oprawa miękka/ 495 stron

2 komentarze:

  1. Anonimowy14/12/16

    Daruj sobie pisanie tego bloga. Większej żenady świat nie widział. Teksty kiepskie i pełne błędów stylistycznych.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Sam jesteś kiepski. Anonimowo każdy potrafi ujadać.

      Usuń