26 marca 2012

Sala samobójców (2011)

Dominik to zwyczajny chłopak. Ma wielu znajomych, najładniejszą dziewczynę w szkole, bogatych rodziców, pieniądze na ciuchy, gadżety, imprezy i pewnego dnia jeden pocałunek zmienia wszystko.*

Rok od premiery udało mi się wreszcie obejrzeć ten okrzyknięty arcydziełem film Jana Komasy. I cóż? Boziu drogi, gdzie oni takich nastolatków mają, jak ci z oficjalnego opisu filmu? Chyba tylko w amerykańskich serialach dla młodzieży. Przykre, że film poruszający tak istotne problemy - przecież nie tylko nastolatków, ale ogólnie outsiderów, dziwaków, ludzi nieprzystosowanych do życia w społeczeństwie - został tak spłycony, tak ordynarnie obdarty z emocjonalności i wrzucony w nie naszą rzeczywistość.

Scenariusz pisany po bandzie, jedzie stereotypami wyczytanymi chyba na blogach z poezją (bez urazy), ukazuje zaledwie zlepek różnych zachowań, po macoszemu wrzuca je do worka, podrzuca, miesza i wypluwa jako historię, która ma nas, widzów czegoś nauczyć, bo przecież takich filmów nie robi się dla relaksu.

Niestety, film nie jest przekonujący nawet w jednym momencie. Dzieciak z osobistym kierowcą, który "musi przy nim być, bo przy nim się jest", zamknięty przez ponad 3 miesiące w pokoju, bez jedzenia, wody i toalety, czyściutki, wymuskany, dobrze odżywiony, tylko taki nieszczęśliwy, bo nikt go nie rozumie. Nie bardzo wiem, po co ta niekonsekwencja? Bo ludzie to idioci, skupią się na hebanowej grzywie bohatera, to nie zauważą, że po 3 miesiącach nie ma przetłuszczonych włosów? A może po prostu zwracam uwagę na nieistotne głupoty w obliczu takiej tragedii, jak rozpuszczony gówniarz i banda jemu podobnych, którym lans poprzewracał w głowach?

Nie wiem, co na ten film powiedziały rodziny samobójców, bo okazuje się, że do samobójstwa mają prawo tylko brzydcy i inwalidzi. Cała reszta to wypadki "przy pracy", przypadkowe ofiary systemu. Tak jak główny bohater, który zabił się, bo za dobrze bawił się tabletkami, bo chociaż nie chciał umierać, widział bezsens śmierci, to był tylko trzymanym pod kloszem dzieciakiem, który zwiał z domu ten jeden raz.

Nie kupuję tego filmu. Nie znam takich bohaterów, jak Dominik, jego rodzice, czy Roma - Królowa Sali samobójców, najbardziej tchórzliwa postać. Nie identyfikuję się z ich problemami, nie znam takiego środowiska. Film tak bardzo współczesny, operujący i poruszający się w wirtualnym świecie utonął w swoim absurdzie. Kolejne ambitne kino, które poniosło porażkę na całej linii. Kto następny?

* Oficjalny opis filmu.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz