5 marca 2010
Słodkości: Tiramisu
Nie ma chyba bardziej niewdzięcznego ciasta od tiramisu. Zrobić taki krem, by ładnie zakrzepł, wspaniale smakował i przy tym wyglądał przyzwoicie graniczy niemal z cudem. Ale da się zrobić, choć nie za pierwszym razem. Chcąc poczęstować gości właśnie tiramisu, musimy zdawać sobie sprawę z tego, że jest to kompletnie niepodzielne ciasto- chwila moment i już go nie ma ;) Ale smakuje bosko!
Potrzeba do niego niewiele:
6 żółtek
6 czubatych łyżek cukru
50 dag mascarpone (serek ;))
4 łyżki amaretto (ja wolę rum, ma bardziej wyrazisty smak)
ok. 20 biszkoptów "kocie języczki" (te długie)
1,5 szklanki mocnej, świeżo zaparzonej i wystudzonej kawy (może być rozpuszczalna, ale polecam świeżo zmieloną)
2 łyżki kakao
2 łyżki startej czekolady do ozdoby
Zauważyłam, że krem lepiej trzyma się na pieczonym biszkopcie, więc lepiej upiec niski biszkopt z 4-5 jaj niż patrzeć jak nasze tiramisu "rozpływa się". Mechanizmu pieczenia biszkopta tłumaczyć nie będę ;) Żeby miał posmak kawy należy go natrzeć odrobiną zaparzonej wcześniej kawy.
Wracając do tiramisu. Żółtka przekładam do miski, dodaję cukier i ucieram mikserem na najwyższych obrotach przez 8-10 minut, aż zamienią się puszysty kogel-mogel o barwie prawie białej. Do masy dodaję mascarpone i miksuję minutę, aż całkowicie połączy się z masą jajeczną.
Do kawy dodaję alkohol.
Biszkopty zanurzam w zimnej kawie na 2-3 sekundy, następnie lekko nimi potrząsając, usuwam nadmiar płynu. W płaskim naczyniu układam warstwę biszkoptów/biszkopt pieczony, zalewam je 1/3 masy. Na niej układam następną warstwę namoczonych biszkoptów, zalewam kremem.
Naczynie dokładnie owijam folią spożywczą i wstawiam na co najmniej 4 godziny (albo jeszcze lepiej na całą noc) do lodówki.
Przed podaniem deser kroję na prostokąty (liczę po 2 biszkopty) nożem zanurzonym na chwilę w gorącej wodzie (wtedy krem nie lepi się do noża i ładnie się kroi) i delikatnie wyjmuję z naczynia. Każdą porcję posypuję kakao i czekoladą.
Bon appetit! :)
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Tak się zastanawiam, kiedy dostanę kawałek? Może jeszcze nie zasłużyłem?
OdpowiedzUsuńHmmm, znajdź mascarpone; reszta to bajka ;)Zrobimy wspólnie o ile Twoja Mama nie wyrzuci nas z kuchni :D
OdpowiedzUsuńNie wyrzuci:] a ser już namierzony
OdpowiedzUsuńW Makro pół kilko jest za 10zł. Zostaje jakieś 3 zeta na czekoladę ;)
OdpowiedzUsuń